Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Premier Mateusz Morawiecki: Na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy

23 listopada 2021 r.
Udostępnij

Dziś europarlamentarzyści debatowali na temat sytuacji na Białorusi i na jej granicy z UE oraz konsekwencji dotyczących bezpieczeństwa i sytuacji humanitarnej. W dyskusji głos zabrał współprzewodniczący grupy EKR, profesor Ryszard Legutko.

Profesor Legutko przekazał zgromadzonym treść listu Premiera Mateusza Morawieckiego, któremu  uniemożliwiono wystąpienie podczas sesji plenarnej. „Czynię to tym chętniej, że one odzwierciedlają poglądy mojej grupy, wielu milionów moich rodaków, a także mieszkańców Europy” - dodał szef EKR. 

„Dokładnie w tej chwili kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy i żołnierzy patroluje wschodnią granicę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od upadku Żelaznej Kurtyny integralność granic Polski i krajów bałtyckich jest bezpośrednio zagrożona. To jest  długi cień neoimperialnej polityki Rosji.

Od kilkunastu tygodni Aleksandr Łukaszenko posyła każdego dnia na polsko-białoruską granicę setki cywilów. I to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowaną akcją prowokacyjną, w której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki a celem zaś destabilizacja sytuacji w Europie.

Zamiarów Łukaszenki nie trzeba dowodzić. On sam dostarcza takich dowodów w sposób jednoznaczny. “Zmasakrujemy wszystkie szumowiny, które wy (Zachód) finansowaliście” – te słowa nie padły na tajnej naradzie. W ten sposób wypowiedział się Aleksandr Łukaszenko w telewizji BBC. 

Rosja Władimira Putina od lat konsekwentnie dąży do odbudowania pozycji imperialnej i podporządkowania sobie części Europy. Jej siłą jest nasza bierność. Kiedy napadała na Gruzję, nie byliśmy w stanie się jej przeciwstawić. Kiedy wydzierała Ukrainie Krym, nie byliśmy w stanie jej powstrzymać. Kiedy Aleksandr Łukaszenka fałszował wybory prezydenckie, zabrakło nam determinacji, by obronić naród białoruski przed dyktaturą. Kiedy sam Władimir Putin zaczynał rozgrywkę, której celem było rozgrywanie interesów poszczególnych państw europejskich, zabrakło nam solidarności, która postawiłaby tamę budowie gazociągu Nord Stream 2.

Piszę „my”, choć Polska w każdej z tych spraw od początku zgłaszała stanowczy sprzeciw. Piszę „my”, bo ofiarami tej polityki w dłuższej perspektywie jesteśmy wszyscy, cała Europa.

Na wschodnich granicach UE, na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy byśmy sobie wszyscy to uświadomili.

To konflikt, który toczy się na polu informacji, gdzie niemal każdego dnia farmy rosyjskich trolli bombardują sieć internetową fake newsami. Konflikt toczy się w cyberprzestrzeni - nie ma tygodnia, bez doniesienia o cyberatakach pochodzących ze Wschodu. Ten konflikt toczy się na polu gospodarczym, gdzie co chwila Rosja szantażuje kolejne państwa zakręceniem kurków z gazem.

Ale jednocześnie ten konflikt nie oznacza, że Rosja zrezygnowała z bezpośrednich form Przemocy  o czym mogą zaświadczyć polscy, litewscy czy łotewscy żołnierze. 

Potrzebujemy jasnych zasad, które pozwolą Europie przejąć inicjatywę i zablokować kolejne działania Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.

Po pierwsze, żadnych ustępstw. Sprawy zaszły już za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły wszystkie możliwe granice i na więcej pozwolić im nie można.

Po drugie, nic o nas bez nas. Każda próba rozwiązania konfliktu musi bazować na porozumieniu. Każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw to sukces Władimira Putina.

Po trzecie, solidarność wobec wspólnego zagrożenia. Ten kryzys nie dotyczy tylko Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii. To jest sprawa szersza.

Po czwarte, słowa już nie wystarczą. Musimy działać zdecydowanie, poprzez sankcje .

Po piąte, współpraca transatlantycka. Ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosownej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale należy poszerzyć tę współpracę o NATO.

Po szóste, wspólna polityka energetyczna. UE jest przedmiotem szantażu energetycznego Rosji dlatego, że nadal w polityce energetycznej gramy przeciw sobie, a nie dla siebie nawzajem. Dopóki to się nie zmieni, możemy być pewni, że Putin będzie rozgrywał te interesy na swoją korzyść.

Po siódme, Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza UE, takie jak Ukraina i Mołdawia muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwę neoimperialnej polityki Moskwy. Musimy wrócić z większą energią do idei poszerzenia Unii o nowych członków.

To jest siedem kroków, na które musimy się zdobyć. Inaczej Europa stanie w miejscu, a grunt pod nami zacznie się zapadać.

Bezpieczeństwo Europy to nasza wspólna sprawa. Na tym polega najgłębszy sens naszych sojuszy – aby w chwili próby stanąć w jednym szeregu. I  te sojusze powinny być  potwierdzone nie tylko słowami, ale również konkretnymi decyzjami i czynami  politycznymi” - apelował w liście premier Morawiecki. 

 

Z twittera