Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Europosłowie PiS: Pakiet „Fit for 55” to bardzo drogi i niebezpieczny eksperyment, za który zapłacą Europejczycy

7 czerwca 2022 r.
Udostępnij

Dziś w Strasburgu, podczas trwającej sesji plenarnej Europarlamentu, odbyła się debata poświęcona pakietowi "Gotowi na 55", podczas której europosłowie omawiali szereg sprawozdań odnoszących się do zmian przepisów dotyczących klimatu, energii i transportu w celu dostosowania obecnie obowiązującego prawa do celów na rok 2030 i 2050. W dyskusji wypowiedzieli się europosłowie EKR będący autorami opinii do sprawozdań: Izabela Kloc (ITRE), Beata Szydło (ITRE) oraz Zbigniew Kuźmiuk (AGRI), sprawozdawca cień w komisji ENVI Anna Zalewska, a także Joanna Kopcińska, Jadwiga Wiśniewska, Zdzisław Krasnodębski oraz Krzysztof Jurgiel. Głosowania nad sprawozdaniami odbędzie się w środowe popołudnie.

Izabela Kloc podkreśliła potrzebę znalezienia właściwej równowagi między celami klimatycznymi UE, a potrzebami europejskiego przemysłu i zwykłych obywateli. Jak zauważyła, raport Komisji Ochrony Środowiska (ENVI) na temat CBAM jest nierealistyczny i potencjalnie niszczycielski, szczególnie dla Europy Środkowej i Wschodniej, ale także dla Niemiec, Francji, Włoch i Holandii. „Przedsiębiorstwa zatrudniające w Europie setki tysięcy osób nie przetrwają, jeśli darmowe przydziały w ramach ETS zostaną szybko wycofane. Proszę pamiętać: mamy wojnę na Ukrainie, wysoką inflację i rekordowo wysokie ceny energii. Ucieczka emisji, czyli exodus europejskich producentów do krajów trzecich jeszcze bardziej to pogłębi” - podkreśliła.

Eurodeputowana zwróciła uwagę na poprawki zgłoszone w imieniu komisji ITRE, w których zaproponowano rozpoczęcie stopniowego wycofywania bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 o dwa lata później niż przewiduje to KE, czyli dopiero od 2028. „Tego oczekuje przemysł. To jest konieczne dla zachowania miejsc pracy w Europie” – podsumowała Izabela Kloc.

„Komisja Europejska i duża część Parlamentu Europejskiego funduje właśnie Europejczykom bardzo drogi i niebezpieczny eksperyment. Pakiet „Fit for 55” to ogromne koszty społeczne i gospodarcze i większość z Państwa zdaje sobie z tego sprawę” – mówiła Beata Szydło. Według eurodeputowanej, Unia brnie cały czas w przygotowanie rozwiązań, które będą wyłącznie pogłębiały ubóstwo energetycznie i biedę w Europie oraz wypychały konkurencyjność gospodarki europejskiej na boczne tory.

Była premier stwierdziła, że Komisja Europejska, mając świadomość kosztów, przygotowała propozycję funduszu społecznego, który ma te skutki łagodzić, ale jest tak naprawdę uspokojeniem sumienia biurokracji europejskiej, niestety bez skuteczności dla obywateli. „Trzeba dbać o klimat i wprowadzać zmiany w energetyce europejskiej. Ale to nie jest właściwy moment. Musimy przede wszystkim dostosować narzędzia do możliwości
Europejczyków” – powiedziała Szydło. Podkreśliła, że teraz priorytetem jest wojna na Ukrainie i dbanie o bezpieczeństwo, również energetyczne, Europy.

Zbigniew Kuźmiuk skoncentrował się na instrumencie opłaty granicznej CBAM. „W sytuacji drastycznego zaostrzenia unijnej polityki klimatycznej jest to rozwiązanie logiczne. Ochrona rynku unijnego jest wręcz naszym obowiązkiem” – powiedział. Europoseł wskazał, że podatek wprowadzany jest dosyć ostrożnie, dotyczy tylko niektórych towarów importowanych oraz wprowadzono okres przejściowy, jednak nawet samo ogłoszenie zamiaru wprowadzenia opłaty spowoduje wzrost cen.

Polski polityk przekazał swoje zastrzeżenia. „Po pierwsze jest to rozwi±zanie podatkowe i w związku z tym wymaga jednomyślności. Nie można próbować pomijać tej jednomyślności, sugerując opłatę środowiskową - przekonywał. Europoseł stwierdził też, że nie ulega wątpliwości, że likwidacja darmowych pozwoleń na emisję w tzw. branżach wrażliwych spowoduje drastyczny wzrost cen tych produktów. „A przecież mamy już do czynienia z ogromnym wzrostem cen nośników energii, także surowców rolnych, nawozów sztucznych, co przekłada się na ceny produktów żywnościowych, a tym samym na inflację. Musimy to brać pod uwagę” – podkreślił Kuźmiuk.

Anna Zalewska mówiła: "Jutro historyczny dzień, w którym PE zdecyduje, czy Europa będzie silna, konkurencyjna i czy kolejne pokolenia będą mieć w niej przyszłość, czy też będzie słaba i targana protestami społecznymi". Eurodeputowana podkreśliła, że pakiet "Gotowi na 55" jest nieaktualny, ponieważ nie uwzględnia zdarzeń z ostatnich dwóch lat. "Nie widzi pandemii, nie widzi wojny, nie widzi tego, że ustaliliśmy, że Nord Stream 2 nie powstanie” – zauważyła eurodeputowana i dodała, że pakiet nie wspomina również, że w ocenie skutków prawa klimatycznego mówiono o cenach ETSu na poziomie 60 euro w 2030 roku, a w tej chwili to około 70-80 (a było już niemal 100). Zalewska stwierdziła, że jeżeli UE nie potrafi dokonać rzeczywistej oceny, to nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa obywatelom. Polska polityk wskazała, że ETS, na którym budowana jest cała polityka klimatyczna, jest spekulacyjny - 70 proc. instytucji finansowych jest zarejestrowanych w rajach podatkowych, a jednocześnie zarządzany jest przez Komisję w sposób absolutnie socjalistyczny.

Zalewska odniosła się również do kwestii pochłaniaczy dwutlenku węgla, wskazując, że prawo klimatyczne w art. 2 mówi wyraźnie o zeroemisyjności do 2050 roku z uwzględnieniem pochłaniania – naturalnym oraz sztucznym. "Dlatego tak ważny jest LULUCF, który musi sprawiedliwie określić dochodzenie do pochłonięcia emisji. Bo przecież hektar lasu w Szwecji jest zupełnie inny niż hektar lasu w Hiszpanii. Musimy być elastyczni i musimy unikać nakładania kar na kraje członkowskie" – podkreśliła eurodeputowana dodając, że dzięki jej staraniom upadła poprawka dotycząca 375 euro kary za jedną tonę przekroczeń. "Musimy wspierać tych, którzy chcą służyć klimatowi przez pochłanianie. Pamiętajmy też, że dotyczy ono 30 milionów miejsc pracy, które są związane z silnikami spalinowymi" – zaznaczyła. Zalewska krytycznie odniosła się również do pomysłu włączenia do pochłaniania sektora rolnictwa od 2030 roku, bez przeprowadzonej oceny wpływu.

Joanna Kopcińska wskazała, że osiągnięcie celu na 2030 rok będzie szczególnym wyzwaniem dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. „Chcemy przeprowadzić transformację klimatyczno-energetyczną, ale musimy mieć do tego wsparcie adekwatne do wyznaczanych celów” - przekazała.

Według polskiej polityk niezrozumiałe jest, że z jednej strony Unia podnosi cele, chce odejścia od wszystkich paliw kopalnych, a z drugiej strony zmniejsza Fundusz Modernizacyjny, który jest kluczowy dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej. „Jednocześnie mamy do czynienia ze stale rosnącym Funduszem Innowacyjnym, z którego, jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, korzystają jedynie firmy z najbogatszych państw członkowskich” – przekonywała. Joanna Kopcińska mówiła, że konieczne jest znaczne zwiększenie środków, które realnie umożliwi transformację energetyczną w całej UE, poprzez podniesienie Funduszu Modernizacyjnego lub zapewnienie udziału wszystkim państwom członkowskim w Funduszu Innowacyjnym.

Jadwiga Wiśniewska mówiła, że Europa boryka się obecnie z wieloma problemami - kryzysem gospodarczym, wzrastającą inflacją, wojną na Ukrainie. Jak dodała, wszystkie problemy geopolityczne, z którymi przychodzi jej się mierzyć, z całą pewnością wpływają na poziom i potencjał europejskiej gospodarki. Wobec tego stwierdziła, że należy postawić pytanie, czy pakiet „Gotowi na 55” jest w stanie odpowiedzieć na te wszystkie wyzwania. Jak przypomniała, założenia do tego pakietu powstały zanim Rosja zaatakowała Ukrainę i rozpętała wojnę. Dodatkowo, dziś Europejczyków bardzo dotkliwie dotyka inflacja. "Czy zatem restrykcyjne założenia polityki klimatycznej zawarte w pakiecie „Gotowi na 55” są w stanie łagodzić tę sytuację? Czy lewa strona Sali plenarnej weźmie odpowiedzialność za pogłębiające się ubóstwo energetyczne, które w wyniku wprowadzonych rozwiązań dotknie Europejczyków? Z całą pewnością nie" – stwierdziła.

Wiśniewska zwróciła się także do części europosłów oraz komisarza Timmermansa: "Dlaczego Państwo, którzy tak dużo mówicie o wrażliwości społecznej, nie zauważacie kłopotów ludzi najbiedniejszych, również tych, którzy korzystają z ciepłownictwa systemowego, którego te rozwiązania absolutnie nie dostrzegają?".

Prof. Zdzisław Krasnodębski przekazał, że według informacji Instytutu Ochrony Środowiska w Sztokholmie, żaden kraj nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań wynikających z Porozumienia Paryskiego, a od 1972 roku udało się osiągnąć zaledwie 1/10 wszystkich celów związanych z ochroną środowiska. "Emisje gazów cieplarnianych pochodzące z działalności gospodarczej w Unii Europejskiej powróciły w ostatnim kwartale 2021 roku do poziomu wyższego niż przed wybuchem pandemii koronawirusa" - dodał.

Jednocześnie – podkreślił profesor Krasnodębski – nasuwa się pytanie, czy z powodu wojny na Ukrainie dokonano rewizji unijnej polityki klimatycznej i namysłu nad Zielonym Ładem. Wskazał, że wprawdzie pewna zmiana w kwestii bezpieczeństwa dostaw energii, czy tworzenia przez niektóre kraje rezerw węgla się dokonała (i nawet Niemcy, u których Zieloni współrządzą, ponownie uruchamiają elektrownie na węgiel i gaz), to jeżeli chodzi o cele długofalowe, unijny idealizm rośnie i jej polityka staje się coraz bardziej ambitna. "Tylko jest pytanie, czy nasi obywatele podzielają te nasze ambicje? Pan przewodniczący (Timmermans – przyp. red.) nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Natomiast ja się zastanawiam - co będzie, Panie przewodniczący, jeżeli się okaże, że Pan się myli?".

Krzysztof Jurgiel odniósł się do rozporządzenia dotyczącego sektora użytkowania gruntów, zmiany użytkowania gruntów i leśnictwa (LULUCF). Jak mówił, proponowane w nim cele powinny być odpowiednio dostosowane, aby każde państwo członkowskie miało realną szansę na ich realizację. Europoseł wskazał, że nowa metodyka dotycząca wysokości celów na 2030 r. prowadzi jednak do powstania znaczących rozbieżności w wysiłkach państw członkowskich.

Zdaniem europosła ważne są także działania zmierzające do zwiększania zdolności pochłaniania CO2 przez lasy. Stwierdził, że proponowane cele nie uwzględniają potencjału każdego z państw członkowskich w kwestii możliwego wkładu w pochłanianie w sektorze gruntów. Ponadto zauważył, że proponowana przez KE kalkulacja nie uwzględnia żadnego trendu długoterminowego. "Konieczne jest zapewnienie możliwie pełnej elastyczności w okresach rozliczeniowych, jak również pomiędzy nimi" – podkreślił.

Z twittera