Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Europosłowie PiS: Nie boimy się europejskiego prawa, boimy się europejskiego bezprawia, nadużywania władzy i własnej interpretacji Traktatów

19 października 2021 r.
Udostępnij

Dziś w Parlamencie Europejskim w Strasburgu miała miejsce debata dotycząca praworządności w Polsce. W dyskusji z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego głos zabrali europosłowie grupy EKR profesor Ryszard Legutko, Patryk Jaki oraz Beata Szydło.

 

Premier Morawiecki mówił, że polityka musi opierać się na zasadach, a naczelną zasadą, którą wyznaje się w Polsce i która stanowi podstawę Unii Europejskiej jest zasada demokracji. „Dlatego nie możemy milczeć, gdy nasz kraj – także na tej sali – jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy” - powiedział. Prezes Rady Ministrów podkreślił, że niedopuszczalne jest rozszerzanie kompetencji, działanie metodą faktów dokonanych, czy narzucanie innym swoich decyzji bez podstawy prawnej. „Tym bardziej niedopuszczalne jest używanie do tego celu języka szantażu finansowego, mówienie o karach, czy używanie jeszcze dalej idących słów wobec niektórych państw członkowskich” - podkreślił Morawiecki i wyraził niezadowolenie z używania języka gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgodził się, by politycy szantażowali i straszyli Polskę, by szantaż stał się metodą uprawiania polityki wobec któregoś z państw członkowskich. „Tak nie postępują demokracje” - zauważył.

 

Jednocześnie, jak stwierdził Premier Polski, prawo unijne wyprzedza prawo krajowe – do poziomu ustawy i w obszarach przyznanych Unii kompetencji. Przekazał, że taka zasada obowiązuje we wszystkich krajach unijnych. „Ale najwyższym prawem pozostaje Konstytucja. Jeżeli instytucje powołane w Traktatach przekraczają swoje kompetencje, państwa członkowskie muszą mieć narzędzia, żeby zareagować” - mówił. Premier podkreślił, że polski Trybunał nie stwierdził nigdy, również w ostatnim wyroku, że przepisy Traktatu o Unii są w całości niezgodne z polską Konstytucją. „Wręcz przeciwnie! Polska w pełni przestrzega Traktatów” - powiedział. „Nie mamy wątpliwości co do nadrzędności prawa europejskiego nad krajowymi ustawami we wszystkich obszarach, gdzie kompetencje zostały powierzone Unii przez państwa członkowskie” - dodał Morawiecki.

 

Prezes Rady Ministrów zauważył, że państwa członkowskie bardzo wiele łączy i Polska chce być częścią Wspólnoty, ale trzeba pamiętać o tym, że zawsze istnieć będą różnice. „Jeżeli mamy ze sobą współpracować, musimy się na istnienie tych różnic godzić, musimy je akceptować i szanować” - przekazał. Jak zauważył Morawiecki, kompetencje Unii Europejskiej mają swoje granice i nie wolno dłużej milczeć, gdy są one przekraczane. „Polska przestrzega zasad Unii, nie da się zastraszyć i oczekuje dialogu” - podsumował Premier Morawiecki.

 

 

Profesor Ryszard Legutko stwierdził, że Parlament Europejski jest szczególnym miejscem. "Po pierwsze, jest instytucją, która jest rządzona przez tę samą koalicję polityczną od zarania dziejów, co jest dość niezwykłe, a konsekwencje łatwo przewidzieć" – mówił. Po drugie, jak zauważył, ta koalicja jest zdecydowanie lewicowa. "EPL i Donald Tusk idą w tym kierunku. Stają się coraz bardziej radykalni i starają się narzucić te lewicowe poglądy całemu światu. Ostatnio również nawet amerykańskiemu stanowi Teksas" – przypomniał profesor Legutko. "Po trzecie nie ma tu zrozumienia dla sprzeciwu, a grupy sprzeciwiające się ogranicza się nie współpracując z nimi, zgodnie z zasadą tzw. kordonu sanitarnego" - wskazywał. Wreszcie, jak podkreślił Legutko, udało się w Parlamencie stworzyć tyranię większości, która kontroluje wszystko – od administracji aż po dystrybucję kluczowych stanowisk politycznych.

 

Zdaniem współprzewodniczącego EKR to są powody dla których Parlament prowadzi zimną wojnę i stara się zdestabilizować rządy konserwatywne w Europie. "I dlaczego dla osiągnięcia tego celu narusza podstawowe zasady Traktatów i tworzy ad hoc zasady, których tam nie ma" – dodał.

 

Jak zauważył, PE nie jest w tym osamotniony. "W tych działaniach niestety wspierają go inne instytucje, w tym Komisja Europejska, która  - przynajmniej w czasach Jeana Clauda Junckera i pana Timmermansa - stały się instytucjami politycznymi, partyjnymi, ideologicznymi i aroganckimi. Zasady pomocniczości i proporcjonalności, które wyraźnie zapisane są w artykule 5, zostały zupełnie zignorowane" – podkreślił Legutko.

 

Szef polskiej delegacji w EKR jako przykład podał kolejną debatę na temat prawa aborcyjnego w Polsce, która odbędzie się jutro w PE. Jak zauważył, mimo że kwestie takie jak aborcja leżą w wyłącznych kompetencjach państw członkowskich, to instytucje UE zdają się tym nie przejmować.  "Większość może przegłosować wszystkie przepisy. Jeśli zdecydujemy, że dwa plus dwa to pięć – bo to zaszkodzi rządowi polskiemu - wówczas naprawdę nikt nie zawaha się nad głosowaniem na ten temat i są wielkie szanse, że taki wniosek zostałby przyjęty" – stwierdził.

 

"Pozbywszy się podstawowych zasad płynących z Traktatów "elity europejskie" tworzą własne zasady, które nie istnieją w europejskim porządku prawnym i które nie mogą tam istnieć" – zauważył profesor Legutko. Jak przypomniał, pierwszy produkt tego "geniuszu" pochodził ze strony Komisji, a były to ramy praworządności. Potem stworzono zasadę warunkowości. "Co jest czymś całkowicie oburzającym. To jest potwór prawny i moralny" – uważa Legutko. "Ale cóż – jak widać kto ma władzę, ten ma rację" – stwierdził europoseł PiS.

 

Jak mówił, najnowszym pozatraktatowym pomysłem jest nadrzędność prawa unijnego. Zauważając, że stwierdzenie to bardzo często pojawia się w wielu wypowiedziach publicznych, w tym urzędników unijnych, profesor dopytywał przewodniczącą von der Leyen o jego znaczenie. "Bo nie ma słowa na ten temat w Traktatach. Skąd to wzięto? Jeśli nie z Traktatów, to skąd? I co to oznacza według pani?" – dopytywał.

Poseł do PE przyznał, że prawo europejskie jest ważniejsze niż prawo krajowe w obszarach, których Unia ma wyłączne kompetencje. "To jest coś, co wydaje się być podstawowe i zgodne ze zdrowym rozsądkiem" – dodał. Ale, jak podkreślił, stwierdzenie, jakoby prawo narodowe miałoby być mniej ważne od prawa unijnego w tych obszarach, gdzie Unia nie ma kompetencji, jest absurdalne. "To tak jakbyśmy chcieli narzucić coś Teksasowi" – zauważył.

Profesor Legutko zastanawiał się, czy ta nadrzędność prawa UE w każdym obszarze  ma oznaczać, że to instytucje europejskie teraz decydują, gdzie leżą ich kompetencje, a gdzie nie i  że instytucje krajowe nie będą miały już możliwości sprzeciwienia się ich decyzjom. "Ale to jest niezwykle niebezpieczna koncepcja, bo daje UE wszechmoc i wszechwiedzę, której ona nie ma, nie może mieć i - mówiąc szczerze - na którą nie zasługuje" – stwierdził.

Jak przypomniał szef EKR, w ciągu ostatniego dziesięciolecia UE pokazało, że nie jest w stanie się samoograniczać, odchodzi o zasady pomocniczości i proporcjonalności. Zdaniem profesora w efekcie zaufanie do Traktatów w nadchodzących latach całkowicie zaniknie.

 

"Nie boimy się europejskiego prawa, boimy się europejskiego bezprawia, nadużywania władzy i własnej interpretacji Traktatów. Niezależnie od tego, co myśli PE i KE, wcale nie jest tak, że ten, kto jest silniejszy może decydować o wszystkim" – mówił Legutko.

 

 

Patryk Jaki zwrócił uwagę, że stanie na straży praworządności jest ważne, jednak najważniejsza jest równość wszystkich państw. Przedstawił szereg wyroków na przestrzeni lat z Niemiec, Francji, Hiszpanii czy nawet Rumunii, które wskazywały, że konstytucja jest ważniejsza niż prawo UE. Jak podkreślił, w Polsce opublikowano dokładnie taki sam wyrok TK.  „Tylko w Polsce jest on wg was bezprawny. Bo wam się nie podoba ten rząd. Chcecie mieć z powrotem te opozycyjne marionetki, które się na wszystko zgadzają” - przekonywał.

 

Polski polityk podkreślił, że Polska jest krajem dumnym oraz niezależnym i tylko Polacy mogą decydować, kto rządzi krajem. Wskazał na słowa Jean-Jacques Rousseau, który, gdy Polska była atakowana z każdej strony w XVIII wieku, powiedział do Polaków, aby nie podążali ślepo za Europą, bo na końcu tej drogi jest tylko pieniądz. „Kochajcie wolność, zawsze jej najlepiej broniliście” - zacytował filozofa Jaki.

 

 

 

„Nie wypchniecie Polski z Unii Europejskiej! Polska jest i będzie w UE, bo taka jest decyzja i wola Polaków. I czas skończyć z kłamstwami i z tymi nieprawdziwymi tezami, które Państwo stawialiście podczas tej debaty” - powiedziała Beata Szydło. Eurodeputowana przypomniała, że pięć lat temu, jako polska premier, tłumaczyła dokładnie te same kwestie, które poruszane są dziś. Jak zauważyła, bycie członkiem UE było marzeniem Polaków, bo wiedzieli oni, że tylko wtedy Polska będzie mogła się rozwijać. „Myśleliśmy, że tylko wtedy Polska dołączy do grona tych państw, które kierują się zasadami ojców założycieli tej Wspólnoty: suwerennością, wolnością, równym tratowaniem i szacunkiem dla każdego. I ciągle wierzymy w te ideały i w taką Unię Europejską. Dlatego z taką troską chcemy rozmawiać o tym, że konieczne są zmiany” - podkreśliła.

 

Była Premier Rządu RP zastanawiała się, co zmieniło się w ciągu 5 lat, od jej wizyty w PE. Zauważyła, że Polska zmieniła się bardzo - realizowane są ambitne programy społeczne, inwestycyjne, Polska rozwija się i ma jedne z najlepszych wyników gospodarczych w Europie.

„Co zmieniło się w PE? Można powiedzieć: twardy konserwatyzm. Ciągle tak samo i ciągle o tym samym. Ciągle o polskim wymiarze sprawiedliwości, co nie jest kompetencją tej Izby. I wiecie Państwo o tym doskonale” - mówiła polska polityk.

 

Eurodeputowana stwierdziła, że wstyd jej za tych polskich eurodeputowanych, którzy atakują w PE Polskę, swoją ojczyznę, jednak chichot historii jest taki, że najczęściej wywodzą się oni albo z układów socjalistycznych albo prywatyzowali Polskę w taki sposób, że wyprzedali cały nasz narodowy majątek. „Szanowni Państwo Unia Europejska musi się rozwijać. Polska na pewno chce takiej Unii i w takiej Unii będzie” - zakończyła Beata Szydło.

Z twittera