Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Europosłowie EKR na temat ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich: Ta ustawa to nie jest lex Tusk, to lex anty-Putin

1 czerwca 2023 r.
Udostępnij

Wczoraj, podczas mini sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli, miała miejsca debata na temat rzekomego zagrożenia demokracji, praworządności i rzetelności procesu wyborczego w Polsce, w szczególności poprzez powołanie komisji. W dyskusji wypowiedzieli się europosłowie EKR Beata Szydło, Dominik Tarczyński, Patryk Jaki, Bogdan Rzońca i Beata Mazurek.

Beata Szydło mówiła, że słuchając przedmówców z opozycji, którzy zostali wybrani jako polscy europosłowie, zaczyna się zastanawiać, czy nie powinni oni przeprosić Polaków, za to, że tutaj, w PE nawołują do rebelii w Polsce i rozmawiają o wyprowadzaniu ludzi na ulicę. „Zastanawiam się też, czy to już będzie praktyką, że będzie zezwolenie, aby w trakcie wystąpień w PE prowadzić kampanię wyborczą? Bo jak mamy odbierać wystąpienia, takie jak np. rozhisteryzowana wypowiedź pana Halickiego? Może pan powie, panie Halicki o czym Tusk rozmawiał z Putinem na molo w      Sopocie?" – pytała eurodeputowana.

Była premier stwierdziła, że w związku z przedmiotową debatą nasuwają się trzy pytania: czy wszyscy, którzy zagłosowali za przeprowadzeniem debaty znają polską konstytucję, dlaczego sprzeciwiają się powstaniu komisji, której odpowiedniki funkcjonują już w innych państwach, a także w PE oraz dlaczego bronione są wpływy rosyjskie, a atakowane są interesy polskich obywateli. „Wstyd, że są tu na sali są byli premierzy, m. in. reprezentujący interesy tej partii, która zaciągała pożyczki w Rosji"– mówiła.

Szydło powiedziała, że PE ma stać na straży praw demokratycznych, praw obywateli europejskich. Jasno podkreśliła, że konstytucja w Polsce nie jest łamana, nie jest łamane polskie prawo. Europosłanka przypomniała też komisarzowi Reynoldsowi, który rozpoczął debatę, że jeśli chodzi o sprawy związane z wymiarem sprawiedliwości, to zgodnie z traktatami, leżą one w gestii państw członkowskich. „Dobrze, że komisja powstała, bo jeżeli mówimy o tym, jak silne są wpływy rosyjskie, to ta debata pokazuje, że są one bardzo silne” – podsumowała Beata Szydło.  

 

Dominik Tarczyński stwierdził, że to symboliczne, że przedstawiciele polskiej opozycji skupieni są wokół niemieckiego przedstawiciela, niemieckiej partii EPP, która wnioskowała o tą debatę. Polski polityk stwierdził, że symboliczne jest też to, że kiedy Polska wpadła w sowieckie łapy po ataku niemieckim, przyniosła pokój partii komunistycznej, podczas gdy Niemcy opływali w luksusy.

Eurodeputowany podkreślił, że UE nie ma prawa wymachiwać palcem przed polską twarzą. „Nie macie prawa dopóki nie rozliczycie się z afery korupcyjnej, z najazdu służb niemieckich, belgijskich. Rozliczcie się z Katargate, rozliczcie się z sędziów TSUE, którzy jechali na polowania z lobbystami. Wtedy będziecie mieli prawo mówić o praworządności. Jeżeli się nie rozliczycie nie macie prawa Polski pouczać” – powiedział.

 

Patryk Jaki wskazał, że nie dziwi się, że PE chce zakazać działalności komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce, bo oczywistym jest, że dużo bardziej potrzebna jest ona w instytucjach unijnych. „Po ataku na Ukrainę w 2014 roku i aneksji Krymu, kiedy notabene Ursula von der Leyen była jeszcze ministrem obrony Niemiec, dalej robiliście biznesy z Rosją. Sprzedawaliście Putinowi broń, budowaliście Nord Stream, Putin korumpował waszych polityków. Na liście płac Kremla są m.in były kanclerz Niemiec, premierzy Francji czy Austrii. Do tego Rosja wpłaciła 20 milionów euro na fundację premier niemieckiej Meklemburgii. A teraz na jaw wychodzą kolejne miliardy, którymi Putin dotował wasze ulubione organizacje ekologiczne” - wyliczał.

„Chcielibyście, aby nikt Waszych ludzi nie rozliczył z rosyjskiego lizusostwa i wszyscy zachorowali na zbiorową amnezję” – powiedział Jaki. Europoseł stwierdził też, że UE doskonale wie, że to wsparcie dla Putina to największa afera w Europie, dlatego tak próbuje to ukryć i bronić Tuska, aby ludzie nie usłyszeli, dlaczego umarzał długi Gazpromowi, wysyłał członków Polskiej Komisji Wyborczej na szkolenie w Moskwie, chciał im sprzedać kluczowe polskie spółki czy robił odprawy dla polskich ambasadorów dla Ławrowa.

 

Bogdan Rzońca przekazał, że Państwowa Komisja Wyborcza 30 maja wydała oświadczenie w pełnym składzie, w którym jasno ogłosiła, że komisja weryfikacyjna nie może zabronić nikomu startu w wyborach do Sejmu i do Senatu. "Proszę Państwa, szanujmy to miejsce, Parlament Europejski, nie kłammy, nie mówmy nieprawdy, bo obniżamy rangę Parlamentu Europejskiego" – podkreślił polityk.

 

„Ta ustawa to nie jest lex Tusk, to lex anty-Putin” – podkreśliła Beata Mazurek. Europosłanka wskazała, że powołanie komisji wpisuje się w działania, którymi rząd PiS chce oczyścić życie publiczne z wpływów rosyjskiej agentury, a sama ustawa spełnia wszystkie demokratyczne kryteria i będzie działała na podstawie przepisów prawa tak, jak każdy organ administracji publicznej niezależnie od upływu kadencji.

Polska polityk przypomniała, że w październiku 2022 roku Donald Tusk apelował o powstanie komisji, która zbada wszelkie wpływy agentury rosyjskiej na bezpieczeństwo energetyczne w Polsce. "Co się stało, że dziś on i jego środowisko zmieniło zdanie? Nie wiem czy komisarz Reynolds dał się świadomie czy nieświadomie wkręcić w tę dzisiejszą debatę. Co się stało, że w ciągu kilku miesięcy Donald Tusk i jego środowisko zmieniło zdanie?" – pytała Mazurek. Eurodeputowana przekazała też, że wbrew temu, co stwierdził Andrzej Halicki, Prawo i Sprawiedliwość wyborów nie przegra. "Wygramy. Bez waszej pomocy, ale wygramy" – podsumowała Beata Mazurek.

 

Z twittera