Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Eurodeputowane PiS: Kobiety ukraińskie potrzebują szczelnych sankcji, pieniędzy i zakończenia wojny, a nie ideologii

5 maja 2022 r.
Udostępnij

Dziś w Strasburgu miała miejsce debata nad rezolucją dotyczącą wpływu wojny z Ukrainą na kobiety. W imieniu grupy EKR głos w dyskusji zabrały eurodeputowane PiS Izabela Kloc, Elżbieta Kruk oraz Anna Zalewska.  

 

Izabela Kloc przypomniała, że od początku wojny na Ukrainie do Polski przybyło ponad  3 mln uchodźców, z czego ponad 90 proc. to kobiety z dziećmi. "Przewodnicząca Von der Leyen lubi mówić o wspieraniu kobiet. Ale co konkretnie zrobiła Komisja Europejska dla kobiet z Ukrainy? Nie zrobiła praktycznie nic!" – zauważyła eurodeputowana.

Jak wskazała, w środku Europy kilka milionów uciekających przed wojną kobiet nie otrzymało żadnej realnej pomocy ze strony Komisji Europejskiej, która oferuje tylko relokację istniejących funduszy. "Co więcej, jak widać niektórym w tej sali bardzo zależy, by Ukrainki, które przeżyły traumę bombardowań i rozstania ze swoimi mężami, przeżyły jeszcze traumę aborcji" – stwierdziła Kloc. Jak podkreśliła, potrzebują one odzieży, żywności i leków, a nie pigułek aborcyjnych. "Tymczasem matki, które uciekły przed wojną urodziły w Polsce tysiąc dzieci. Każde z tych dzieci to dla ich matek źródło radości i nadziei" – mówiła. Jak dodała, matki te mieszkają w polskich domach, dzieci uczą się w polskich szkołach, korzystają z bezpłatnej opieki zdrowotnej, a koszt ich utrzymania szacowany jest na 13 mld euro rocznie.

Niestety, jak zauważyła eurodeputowana, Komisja Europejska nie planuje żadnej nadzwyczajnej pomocy ani dla polskiego rządu, ani dla samorządów, ani dla organizacji pozarządowych.

"Dla porównania Komisja przekazała ponad 3 miliardy euro Turcji, dla uchodźców z Syrii. Dlaczego więc Ukrainki w Polsce są dla Komisji mniej ważne? Dlaczego Erdogan nie musiał czekać na europejską pomoc a my wciąż czekamy i pytamy: Co jeszcze musi zrobić Polska aby być potraktowana przynajmniej tak jak Turcja?" – pytała Izabela Kloc.

 

Elżbieta Kruk mówiła, że w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zginęło tysiące ludzi, miliony zostało zmuszonych do ucieczki z własnych domów, a wielu wywieziono w głąb Rosji.

Jak dodała, rosyjska armia wykorzystuje okrucieństwa, gwałty, tortury i ludobójstwo jako broń przeciwko cywilnej ludności, a w sposób szczególny dotyka to kobiety i dzieci.

"To zło nie wzięło się z znikąd. To efekt polityki Zachodu wobec Rosji Putina. Dwuznaczna rola niektórych państw ujawniła się już wcześniej - gdy zbroiły Rosję, potem przyglądały się bezczynnie agresji licząc na szybką kapitulację Kijowa, a następnie blokowały sankcje" – zauważyła.

Kruk stwierdziła, że teraz w Parlamencie próbuje się wykorzystać tragedię ukraińskich kobiet i dzieci do promowania swojego programu ideowego. "Kiedy miliony potrzebują pomocy, zastanawiacie się jak ułatwić zabieranie życia zamiast je chronić" – podkreśliła.

Zdaniem polskiej polityk gdyby Parlament szczerze troszczyłby się o los kobiet, większą wagę przywiązywałby do zaangażowania w pomoc Ukrainie na poziomie unijnym, by jak najszybciej powstrzymać te okrucieństwa.

 

Anna Zalewska przypomniała, że dziś mija 71. dzień wojny w Europie, podczas której codziennie dochodzi do morderstw, gwałtów, tortur i niewyobrażalnych cierpień. Eurodeputowana przypomniała, że najwięcej wsparcia ukraińskie kobiety otrzymują od polskich obywateli. "Każdego dnia chylę czoła i dziękuję szczególnie tym na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, którzy codziennie od początku wojny są na granicy" – mówiła.

Posłanka do PE podkreśliła, że kobiety ukraińskie potrzebują trzech rzeczy: zakończenia wojny, szczelnych sankcji i pieniędzy. "Dzisiaj, najpóźniej jutro" – zaznaczyła.

Zalewska zwróciła się do uczestniczącej w debacie komisarz Ylvy Johansson z apelem: "Proszę nie mówić Polakom, że mają to robić ze swoich własnych kieszeni".

Eurodeputowana PiS mówiła, że Polska przyjęła już ponad 3 miliony Ukraińców, którzy są objęci systemem opieki zdrowotnej, opieki społecznej, edukacji  i mają przyznane numery PESEL. "Chcemy służyć pomocą, ale potrzebujemy pilnie wsparcia. Potrzebujemy pieniędzy "- apelowała.

 

 

Rezolucja będąca przedmiotem debaty i głosowania omawia problemy, z jakimi borykają się kobiety z Ukrainy podczas rosyjskiej agresji na ich kraj. Zdecydowana większość uchodźców z Ukrainy uciekających do krajów sąsiednich to kobiety i dzieci. Europosłowie wskazują, że mogą oni być zagrożeni między innymi handlem ludźmi i wyzyskiem, z czym UE i jej państwa członkowskie powinna walczyć. Ponadto, jak zauważają eurodeputowani, pojawia się coraz więcej skandalicznych doniesień o gwałtach i morderstwach na kobietach i dzieciach, których dopuszcza się wojsko rosyjskie. Grupa EKR popiera wszelkie środki mające na celu powstrzymanie tych okrucieństw, pomoc kobietom i dzieciom, które ucierpiały, oraz ściganie zbrodni.

Niestety, rezolucja jest jednak ponownie wykorzystywana jako pretekst do wywierania nacisku na niektóre państwa członkowskie, aby zmieniły swoje regulacje dotyczące m.in. aborcji. W rezolucji wymieniono kilka krajów, w tym Rumunię, Słowację i Węgry, ale szczególnie atakowana jest Polska za tzw. „de facto zakaz aborcji”, a także za podejście do mniejszości seksualnych. Europosłowie stwierdzają, że „podjęto tam działania przeciwko osobom LGBTIQ+, jednak jednocześnie nie są w stanie wskazać żadnych konkretnych przypadków takich "działań".

Z powyższych powodów grupa EKR nie może poprzeć rezolucji w głosowaniu i wstrzymuje się od głosu. Zdecydowanie sprzeciwia się instrumentalnemu wykorzystywaniu wojny i tragedii kobiet i dzieci z Ukrainy do wykraczania poza kompetencje UE i wywieranie nacisku na państwa członkowskie, aby zmieniły swoje prawa i politykę dotyczącą aborcji i mniejszości seksualnych.

Z twittera